Genia napisał(a):
Małgosia życzyła sobie tłumaczenia (:)
Doobkoła włedy, jak na wyspie...
Wjycie, w downych czasach to tu kłele Kymbłewa buły same włedy. Łed południo to buła rzyka Łebra (Obra), płete łod tamty struny to były same topowiska, nu a w gasce płynuła struga co to do Stary Rzyki dochodziuła. Rybów to tutej we włedach buło połno, ino roli buło mało. Połno tyż bułe rokiciny, łezy i krzów rozmaitych. Jak tak wieczorym popaczołeś na te topowiska, to oż straszno buło, błe od śwjyczników diabła jasność buło widać, a jak obstumpiuły czowieka i chycały pszed oczami, to kożdymu ciarki po plycach szłyj. Przód downi, przed separacjom, to buła ino jedno druga, my jum nazywali Szyroko Druga, a unki, abłe płela buły na wyspach. Nu wej, a kapuste sadzili na zagunach. Teroz już ni ma dłejść ludzi co pamjyntajum stare dzieje, a mi łopowjadoł mój dziadzia. Un mioł dobrum gowe, wszystkłe dobrze pamjyntoł. Nieroz to jak chłepy śli ze szynku do dumu, to te świczniki prowadziuły na manowce. Nu wej sa pszyszed młój kłet ! Minia ci ci, pójdź sa du mnie. Dojś razy na naszym podworku jest istno włejna, bo jak pies poguni kłeta to ino kurzy się za nimi, a kokot sie nastroszy, że to niby sie nie błei, ale dyć jo widze, że jest wystraszuny. Panie, a jakie to pszód downi buły wesela !!! Muzykanty grali na kszypkach, harmuni i na dudach co tłe je robiuł stary Piechocki ze Słelca. Czasami to i na trumpejtach grali i na bymbnie. Tłe buła fajn muzyka, nie to co dzisio się słyjszy. Nu wej, dyć wesela tysz buły inksze, a dziecioki to pod stołami siedziały i czkali co by tam dłestali do jedzy łed weselników. Jak weselniki zjedli łobiod, to kucharka szła z miskum i ryncznikjym dołobkoła stołów, kożdy móg słebie ryęki umyć, a jak buł zadowoluny z jedzy, tłe do miski wpuściuł piniundza. Jak jo buł chłepyszkiym i żym pas krłewy, to żym sobie liniuł wiyrzbowum fujarke i żym na ni groł. Jo bym wum jeszczyk wjyncy łepowiedzioł, bo pewnie nie wjycie co to jest wymbłerek, ryćka, kłerbas abo pogunka, ale dzisio ni mum jusz czasu. Zaś się na inne razy umówjymy.
Tłumaczeni :
Wiycie, w downych czasach to tu kole Kębłowa były same wody. Od południa to była rzeka Obra, potem od tamtej strony to były same bagna, no a w gasce płynęła struga (ciek wodny), co to do Starej Rzeki dochodziła. Ryb to tutaj w wodach było pełno, ino ziemi uprawnej było mało. Pełno też było rokiciny, trzciny i krzaków najróżniejszych. Jak tak wieczorem popatrzałeś na te bagna, to aż strasznie było, bo od błędnych ogni (gaz błotny) jasność było widać, a jak obstąpiły człowieka i skakały przed oczami, to każdemu ciarki po plecach szły. W dawnych czasach, jeszcze przed uwłaszczeniem, to była tylko jedna droga, my jum nazywali Szyroko Druga, a łąki to były na wyspach. No tak, a kapustę sadzili na zagonach (wąski pas ziemi powyżej lustra wody). Teraz już nie ma dużo ludzi co pamiętają stare dzieje, a mi opowiadał mój dziadzia. On miał dobrą głowę (tutaj: pamięć), wszystko dobrze pamiętał. Niekiedy to jak chłopy szli z szynku do domu, to te błędne ogniki prowadziły na manowce.
No tak, tutaj przyszedł mój kot! Minia ci ci, chodź no tu do mnie. Wiele razy na naszym podwórku jest prawdziwa wojna, bo jak pies pogoni kota to się aż kurzy za nimi, a kot się nastroszy, że to niby się nie boi, ale przecież ja widzę, że jest wystraszony.
Panie, a jakie to dawniej były wesela !!! Muzykanci grali na skrzypkach, na harmonii i na dudach, co to je robił stary Piechocki ze Solca. Niekiedy to i na trąbkach grali i na bębnie. To była piękna muzyka, nie to co dzisiaj się słyszy. No tak, przecież wesela też były inne, a dzieciaki to pod stołami siedziały i czekali co by tam dostali do jedzenia od weselników. Jak weselnicy zjedli obiad, to kucharka szła z miską i ręcznikiem dookoła stołów , każdy mógł sobie ręce umyć, a jak był zadowolony z jedzenia, to do miski wrzucił pieniądza. Jak ja byłem chłopcem i pasłem krowy, to sobie uliniłem (kawałek wierzbowej gałązki trzeba namoczyć w wodzie i ostukać trzonkiem scyzoryka, dzięki czemu można zdjąć korę, następnie wycina się ustnik itd.) wierzbową fujarkę i naniej grałem. Ja bym wam jeszcze więcej opowiadał, bo pewnie nie wiecie co to jest wymbłerek (wiadro), ryćka, korbas albo pogunka ale dzisiaj nie mam już czasu. Znów się na inny raz umówimy.
Pozdrawiam - Eugenia
Witam.
Dziękuję ślicznie za tłumaczenie, od razu inny sens, niż to co ja zrozumiałam
Z czasów dzieciństwa pamiętam pojedyńcze słowa i proste wyrażenia z gwary poznańskiej.
Eugenio - przepraszam Ciebie, pomieszałam imiona.
Wydawało mi się, że Eugenia i Genowefa to jedno, dopiero Wikipedia mnie oświeciła
Pozdrawiam.
Kaniewska Małgorzata.